czwartek, 29 września 2016

Olej z czarnuszki - regeneracja włosów, skóry i paznokci


Tytuł brzmi jak z reklamy tabletek lub kapsułek, prawda? :) Wbrew pozorom, dzisiejszy post nie jest jednak poświęcony żadnym sztucznościom, a w stu procentach naturalnemu produktowi, który naprawdę czyni cuda.

Jesteście ciekawe szczegółów? Zapraszam do czytania.



Jest to ekologiczny olej z czarnuszki, inaczej z czarnego kminku. Produkt trafił do mojej kosmetyczki (a w zasadzie to do lodówki, ponieważ to tam należy go przechowywać) po tym, jak wybrałam go do testów na stronie Mazideł

Podejrzewam, że mało kto zna ten olej - sama używałam go pierwszy raz - więc dziś pokuszę się o szerszy jego opis.

Fragmenty kursywą pochodzą ze strony mazidla.com, a to, co napisane niebieską czcionką, to mój komentarz.

Czarnuszka jest jednoroczną rośliną kwitnącą, pochodzącą z południowo-zachodniej Azji, której nasiona, z uwagi na zawartość w znaczących ilościach wielu cennych aktywnych substancji (ok. 100 różnych), są wykorzystywane w kosmetyce i fitoterapii oraz jako przyprawa.

Przez wiele wieków, ziele czarnuszki siewnej i olej pozyskiwany z jej nasion były stosowane przez mieszkańców Azji, Środkowego Wschodu i Afryki w celach zdrowotnych. Tradycyjnie, surowce te były wykorzystywane we wszelkiego rodzaju zabiegach związanych z układem oddechowym i jelitowym, z funkcjonowaniem nerek i wątroby, z układem krążenia, systemem odpornościowym i schorzeniami skórnymi. Kosmetyczne wykorzystanie oleju z czarnuszki oparte jest głównie na wysokiej zawartości kwasu linolowego (ok. 58%) należącego do rodziny kwasów omega-6, kwasu oleinowego (ok. 24%) należącego do rodziny kwasów omega-9, olejku eterycznego (ok. 0,5%, max. 1,5%), który nadaje olejowi charakterystyczny, korzenny zapach (dla mnie ten zapach na początku był nie do przejścia! Na szczęście z czasem go polubiłam, jest bardzo oryginalny) oraz 15 aminokwasów łącznie z 8 niezbędnymi (egzogennymi) i innych aktywnych substancji takich jak witaminy i minerały.

Kwas linolowy należy do grupy niezbędnych kwasów tłuszczowych (EFA -Essential Fatty Acid) co oznacza, że jest on konieczny dla zachowania prawidłowej kondycji człowieka, lecz nie może być wytwarzany przez organizm. EFA należą do klasy kwasów tłuszczowych zwanych polinienasyconymi (PUFA). Są one konieczne do stymulowania funkcji skóry i wzrostu włosów, zachowywania dobrej kondycji kości, regulowania metabolizmu i zachowywania zdolności reprodukcyjnej. EFA są prekursorami hormonów miejscowych, min. prostoglandyn, które utrzymują skórę w dobrej formie oraz zapobiegają jej przedwczesnemu starzeniu. Niedobór EFA powoduje, że zanika naturalna odporność skóry na działanie czynników zewnętrznych (dermatozy), częściej pojawiają się podrażnienia, zaczerwienienia, przebarwienia, stany zapalne, łojotok, trądzik, wyprysk atopowy i łuszczyca. Skóra staje się sucha (wzrost TEWL) i mało elastyczna, co przyspiesza tworzenie się zmarszczek. (w takich momentach bardzo żałuję, że nie ma jakiegoś urządzenia, które w magiczny sposób zmierzyłoby nam wszystkim niedobór kwasów tłuszczowych. Przyznam szczerze, że sama nie do końca orientuję się w temacie, codziennie uczę się jednak nowych rzeczy i dopiero, gdy zaczęłam używać tego oleju i trochę poczytałam, dowiedziałam się, że faktycznie mogę kwalifikować się do grupy mającej niedobór EFA)

Aktywność dermatologiczna i kosmetyczna EFA jest związana z możliwością wbudowywania ich w struktury cementu międzykomórkowego, co skutkuje tym, że skóra staje się bardziej elastyczna, poprawiają się jej funkcje barierowe przed szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego (zanieczyszczenia, UV), zmniejsza się TEWL i w efekcie poprawia nawilżenie naskórka oraz wzrasta produkcja czynników przeciwzapalnych.

Kwas linolowy, obecny w oleju w bardzo dużej ilości, jest jednym ze składników naturalnego tłuszczu ochronnego wydzielanego przez ludzką skórę i warunkuje prawidłowy rozwój i przyleganie korneocytów w przewodach gruczołów łojowych. Jego niedobór (znamienny u osób z trądzikiem) prowadzi do nieprawidłowej keratynizacji przewodów wyprowadzających gruczołów łojowych oraz nadmiernego rogowacenia ujść mieszków. W efekcie ewakuacja łoju z gruczołów staje się coraz bardziej utrudniona, a ich przewody poszerzone.  Powyższe procesy prowadzą do powstania mikrozaskórników i w dalszym etapie do zmian trądzikowych. Olej z czarnuszki zastosowany w preparatach kosmetycznych dla skóry łojotokowej i trądzikowej, poprawia gospodarkę lipidami- łój staje się rzadszy i nie czopuje ujść gruczołów łojowych, co min. zapobiega powstawaniu zmian trądzikowych.

Olejek eteryczny zawierający tymochinon, nigellon i p-cymen, wykazuje właściwości przeciwzapalne i antyoksydacyjne, co tłumaczy tradycyjne wykorzystanie oleju z czarnuszki w zwalczaniu reumatyzmu, artretyzmu i innych dolegliwości związanych ze stanami zapalnymi. Stosowany do masażu, pomaga w zwalczaniu bólu i sztywności mięśni.
Olej z czarnuszki jest także bogatym źródłem aminkowasów, zarówno endogennych jak i egzogennych (niezbędnych). Zawiera szczególnie dużo lizyny, metioniny i argininy, które pełnią kluczową role w zachowaniu dobrej kondycji skóry i włosów. (kolejny powód, dla którego warto stosować oleje regularnie. Kosmetyki drogeryjne często jedynie "maskują" zniszczenia, w naturalnych produktach mamy jednak pewność, że ich stosowanie przyniesie nam coś więcej niż tylko chwilowy efekt)

Olej regeneruje skórę dojrzałą, podrażnioną i uszkodzoną, np. przez poparzenia słoneczne oraz działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie. Jest z powodzeniem stosowany w preparatach na włosy w celu przyspieszania ich wzrostu oraz przeznaczonych do leczenia łuszczycy, egzemy i nadmiernie przesuszonej skóry.

Produkt posiada Certyfikat organizacji ECOCERT. (w zeszłym roku, gdy pracowałam w Mydlarni u Franciszka, wiele nauczyłam się na temat certyfikatów i wiem, że ECOCERT mają tylko najbardziej naturalne produkty)

Pełny opis oleju i jego właściwości: KLIK.

Podsumowując, będzie on dobry (między innymi) dla skóry trądzikowej, dojrzałej, suchej oraz dla każdego rodzaju włosów.

Z informacji czysto technicznych: olej jest w wygodnej butelce z ciemnego szkła (co widać na zdjęciach) oraz dozownik, pozwalający na wydobycie pożądanej przez nas ilości, u mnie najczęściej jest to kilka kropli.


Jak wyglądały moje testy?

Po pierwsze i najważniejsze - włosy!

Wybrałam go właśnie z myślą o włosach. Wiele razy, gdy szukałam w internecie odpowiedzi na to, w jaki sposób nadać im blasku, spotykałam się właśnie z tym olejem. Kilka osób również doradzało mi go osobiście, jednak nie była przekonana, bo wydawał mi się bardzo, bardzo drogi. Przeciętna cena, w jakiej go widywałam, to około 40-50 zł za niewielką buteleczkę. Trochę przesada, prawda? Szczególnie, że co jak co, ale oleju jednak nie zużywa się na włosy w ilości jednej kropelki (chyba że w celu zabezpieczenia końcówek, ale to nie ten temat). Olej z Mazideł, który mam ja, kosztuje 30,70 zł za 60 g i uważam to za bardzo dobrą cenę, szczególnie za produkt tak wysokiej jakości.

Zazwyczaj używałam go jako dodatek do maski, na przykład proteinowej. 6 kropli oleju mieszam z maską lub odżywką, nakładam na włosy i zazwyczaj zostawiam na około 20 minut, aby dać włosom pełniejszą regenerację.

Zawsze po tym są dużo bardziej błyszczące, a efekt nie znika po pierwszym umyciu. Jest to zdrowy blask zadowolonych włosków :)

Absolutny szał spowodował użyty przeze mnie do olejowania - małą łyżeczkę oleju rozmieszałam w ciepłej wodzie, po czym zanurzyłam w tym włoski (tak zwane "olejowanie w misce" :) ). Po umyciu i wysuszeniu włosy prezentowały się tak:


To zdjęcie chyba mówi samo za siebie i powinno stać się reklamą oleju z czarnuszki :)
Jest niczym nieprzerabiane, nie użyłam żadnych filtrów, ani też super aparatu. Widać na nim, że pomimo tego, iż włosy są zniszczone (odstające końcówki i miejscowe przesuszenie), olej zadziałał i cudownie się błyszczą. Zawsze zastanawiałam się, jak to robią dziewczyny z bloga sophieczerymoja.com, że mają tak cudownie błyszczące włosy. Skrycie podejrzewałam je o jakieś zabiegi photoshopowe, ale teraz już wiem, że to po prostu zasługa olejów dobrej jakości.

Przyznam szczerze, że trochę szkoda wykorzystywać mi go w ten sposób (w końcu do olejowania zużywa się go stosunkowo więcej), pozostanę zatem wierna dodawaniu go w kilku kroplach, a użycie czystego oleju pozostawię na wielkie wyjścia :)


Po drugie - skóra.

Wystarczy mi niewielka ilość oleju rozprowadzona w dłoniach i nałożona na najbardziej suche partie, aby poczuć różnicę. Zawsze mam problem z łokciami, kolanami i kostkami. Olej z czarnuszki jest tłusty, ale nie na tyle, aby zapobiegało to wchłonięciu się, w związku z czym jest bardzo wygodny. Nakładam go też okazjonalnie na twarz, nawet w okolicach oczu i ust, a rano ani śladu po suchych skórkach, szczególnie na ustach, które ja zawsze mam przesuszone. U mnie sprawdza się tu lepiej niż najlepsza pomadka, a pobić go może chyba tylko ta peelingująca od Sylveco, której jednak z racji mocnego ścierania, nie używam na co dzień.

Gdy używa się oleju w ten sposób, bardzo długo czuć jego mocny, rozgrzewający wręcz, korzenny zapach. Pisałam już, że na początku miałam z tym problem, jednak teraz uwielbiam jego oryginalność :) Z resztą ja w kwestii zapachów jestem bardzo zmienna - raz coś kocham, później nienawidzę, lub na odwrót.


Po trzecie - paznokcie.

Od wielu miesięcy już panuje moda na hybrydowe paznokcie, jednak wiadomo też, że potrafią one zniszczyć płytkę. Ja zazwyczaj natłuszczałam paznokcie i skórki olejem migdałowym, jednak on zaledwie zmiękczał skórki i nabłyszczał paznokcie, zamiast faktycznie je regenerować. Od kilku tygodni wcieram codziennie olej z czarnuszki w te partie dłoni i naprawdę widzę różnicę. Skóra jest miękka i nawilżona, szczególnie w połączeniu z regularnymi peelingami.  Polecam go teraz wszystkim amatorkom hybryd, bo jednak ładny kolor to jedno, a zadbane paznokcie i skórki, to drugie.


Mam nadzieję, że przekonałam Was do tego oryginalnego oleju. Myślę, że zdjęcie moich z natury suchych kłaczków mówi tutaj samo za siebie :) Sama jestem zaskoczona, jak świetnie on działa i cieszę się, że mogłam go wypróbować.

 A Wam do czego przydałby się ten olej? :)

7 komentarzy:

  1. Oh chyba teraz się na niego skuszę :)

    http://allegiant997.blogspot.com/2016/09/sztuczne-rzesy-i-dzien-chopaka.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, na błysk włosów będzie najlepszy :) Wypróbuj też go na skórę.

      Usuń
  2. O kurde :O ale cudowne :O

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam olej z czarnuszki! U mnie też spisuje się fenomenalnie =)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę koniecznie to przetestować, bo szukam od dłuższego czasu czegoś na wypadanie włosów. Dziękuję, za tak dokładny opis!

    OdpowiedzUsuń

Odpowiadam na wszystkie komentarze, więc jeśli masz chęć o coś zapytać, to zapraszam :)
Możesz śmiało zaproponować obserwację, lubię poznawać nowe blogi.