sobota, 22 października 2016

Plany na jesień: dieta, sport, suplementy, pielęgnacja


Dzień dobry!

W ten piękny (deszczowy), sobotni poranek przyszłam do Was, aby naskrobać kilka słów na temat mojej jesiennej pielęgnacji.
Ostatnio bardzo trudno mi znaleźć choć godzinę na pisanie, dlatego też tak rzadko tu zaglądam. Dziś sama sobie nakazałam naskrobać plan na jesień, bo przecież połowa tej pięknej pory roku już minęła, a ja wciąż tego nie uporządkowałam.
Odkąd zaczęły się studia, pracuję nad dokładną organizacją wszystkiego. Daje mi to poczucie pełnej kontroli nad swoim czasem oraz zapewnia satysfakcję z wypełnienia wszystkich obowiązków. Jak widać, nie jest jednak idealnie, bo wciąż pracuję nad znalezieniem czasu na regularne pisanie :)

Obecnie korzystam w tym celu z aż czterech notatników, ale wreszcie mam zanotowane wszystko to, co trzeba. Postanowiłam, że długofalowe cele, to znaczy plany na jesień, zapiszę tu, na blogu, co da mi jeszcze większą motywację w wypełnianiu ich.


Po pierwsze - kondycja.

Wiele miesięcy upłynęło od czasu, kiedy regularnie trenowałam. Postanowiłam przestać sama sobie robić wyrzuty i wymówki o lenistwo i znów się za to zabrać.
Od początku października, trzy razy w tygodniu ćwiczę w domu, korzystając standardowo z programów Ewy Chodakowskiej, raz w tygodniu uczęszczam na półtoragodzinne zajęcia ze stretchingu z elementami jogi - jeśli któraś z Was ma taką możliwość, serdecznie zachęcam. Planuję również basen - chciałabym chodzić tam przynajmniej 2 razy w miesiącu.
Zabiegi, które mają u mnie wspomagać efekty ćwiczeń, to picie trawy cytrynowej i mięty na trawienie, masaż bańką chińską oraz używanie kosmetyków Soraya Body Diet (częściowo pisałam o tych produktach TUTAJ).



Po drugie - zdrowa dieta.

Czyli coś, co jest dla mnie absolutnie najważniejsze. Odpowiednia dieta potrafi sprawić, że od razu poprawia mi się nastrój, no i organizm jest zadowolony. Dodatkowo pracuję nad zgubieniem zbędnych centymetrów w talii (z 64 na maks. 62) a wiem, że to właśnie dieta jest u mnie najskuteczniejsza.
Jem teraz 5 posiłków dziennie, głównie warzywa i nieprzetworzone produkty, gotuję w domu. Rzadko pozwalam sobie na jakieś odstępstwa i mam nadzieję, że ta tendencja utrzyma się u mnie aż do zimy, kiedy to mam zamiar rozpisać kolejny plan.


Po trzecie - suplementacja.

Wiadomo, że najlepsza dieta nie powinna wymagać dodatkowych suplementów, jednak wiem, że wciąż nie odżywiam się idealnie i postanowiłam wspomóc organizm witaminami. 

UWAGA - moje suplementy nie powinny być wzorem dla nikogo - należy dobierać je osobiście do swoich niedoborów i preferencji.

Od początku października do końca grudnia codziennie korzystam z następujących suplementów:

OLEJ LNIANY - dzięki Bogu przyzwyczaiłam się już do jego strasznego smaku i teraz nie mam żadnych problemów z piciem go ;) W jego działaniu liczę przede wszystkim na lepszą odpornośćprzyspieszenie przemiany materii, poprawienie stanu skóry oraz szybszy wzrost włosów i paznokci

VITAMINUM B COMPOSITUM - tabletki te dostarczają witaminy B1, B2, B6, niacyny oraz kwasu pantotenowego. Mam nadzieję, że pomogą mi poprawić kondycję skóry, zmniejszą uczucie zmęczenia oraz - oczywiście! - wpłyną pozytywnie na porost włosów.

WITAMINA B12 - zdecydowałam się suplementować tę witaminę w momencie kiedy zaczęłam bardziej interesować się tym, co jem, i dowiedziałam się, że jest ona obecna tylko w produktach pochodzenia zwierzęcego. Jestem wegetarianką od ponad 7 lat, więc suplementacja z pewnością mi się przyda. Witamina ta obniża poziom zmęczenia oraz zapobiega siwieniu włosów i ich wypadaniu.

NUTRILITE DAILY - czyli witaminy, które od dziecka przyjmowałam za sprawą mojej mamy :) W tym zestawie obecna jest witamina A, D, E, B1, B2, B6, B12 i C, beta karoten, niacyna, kwas pantotenowy, kwas foliowy, biotyna, wapń, magnez, żelazo, miedź, jod, cynk, mangan i fosfor. Same dobroci dla organizmu :) tabletki Nutrilite to jeden z najlepszych jakościowo suplementów, jakie miałam okazję brać.

CALCIUM PANTHOTENICUM - czyli tabletki znane wśród włosomaniaczek z przyspieszania porostu włosów. Wapń pantotenianu (czyli związek witaminy B5 i wapnia) ma pozytywnie wpływać właśnie na wzrost włosów i paznokci. Dawniej brałam 4 tabletki dziennie, teraz jednak ograniczyłam dawkę do 2 tabletek dziennie, aby wykluczyć ryzyko powielenia kwasu pantotenowego w organizmie, który zawarty jest również w innych moich suplementach. Myślę, że po skończeniu obecnego opakowania, na razie odpuszczę sobie suplementację tymi tabletkami - nie ma co brać ich za dużo :)

SPIRULINA - przede wszystkim źródło pełnowartościowego białka. Mam nadzieję, że wpłynie pozytywnie na porost włosów. Również w przypadku tych tabletek, po skończonym opakowaniu nie mam zamiaru wznawiać kuracji, a raczyć się jedynie pozostałymi :)




Po czwarte - pielęgnacja dłoni i paznokci.


Nigdy bym nie pomyślała, że ten punkt jako oddzielny pojawi się w moich planach. Stało się tak dlatego, że po hybrydach moje paznokcie wyglądają tragicznie i naprawdę muszę coś z tym zrobić. Codziennie wcieram w nie olej z czarnuszki (RECENZJA), dodatkowo regularnie stosuję kremy nawilżające oraz olej ze słodkich migdałów.



I po piąte - pielęgnacja skóry.


Tej jesieni postawiłam na naturalne kosmetyki, a głównymi zasadami u mnie ma być złuszczanie (którego wciąż u mnie brakuje w rytuale pielęgnacyjnym), peelingi enzymatyczne i silna regeneracja. Mam nadzieję, że do grudnia moja skóra stanie na nogi ;)


Kolejna aktualizacja tego typu pojawi się pod koniec grudnia - mam nadzieję, że dotrwam we wszystkich postanowieniach pielęgnacyjnych i prozdrowotnych i z każdym dniem będę się budzić piękniejsza.

A jakie są Wasze plany na jesień? Jak radzicie sobie z tą nieciekawą aurą ciągłego deszczu?


Miłego dnia!

Julie Ann

17 komentarzy:

  1. Wszystkie myszy w okolicy trzymają za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia w realizacji celi:) Mamy coś wspólnego, bo i ja zaczynam ćwiczyć i mam nadzieję, że szybko nie stracę motywacji:) Nie wiedziałam że jesteś wegetarianką od takiego czasu, ja też jestem na tej diecie ale dopiero od roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem Tobie również życzę powodzenia :)
      I jak tam? Odpowiada Ci dieta? Z chęcią pogadałbym z Tobą o tym, odezwę się ;)

      Usuń
    2. Dziękuję;) Dieta jak najbardziej ok, choć na początku było różnie, ale już przywykłam i jestem jak najbardziej na tak:)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Super :) grunt to być zdrowym, pilnuj dobrych wyników badań!

      Usuń
  3. O kurcze ja az tak starannnie sie nie przygotowuje heheh :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a ja tak muszę robić, bo inaczej nic z tego!

      Usuń
  4. bańki chińskie osobiście polecam! zrobiłam kuracje bliskiej osobie i straciła po 3 cm - w talii i w udzie po miesiącu stosowania! już po pierwszym zabiegu widać różnicę. Pisałam o tym u siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, muszę w takim razie wypróbować na brzuch :) Dzięki!

      Usuń
  5. ja zdecydowanie muszę popracować nad kondycją... :/
    z przyjemnością obserwuję i zapraszam do mnie: http://thewomenlife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. rety, ambitne plany :D!! ja w sumie bez planów :P
    ps: musiałam odstawić bańkę chińską... pomimo mocnego natłuszczania skóry miałam aż przekrwione siniaki :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, biedna :( musiałaś jakoś hardcorowo nią masować, że aż tak wyszło...

      Usuń
  7. życzę wytrwałości w osiąganiu celów :)
    Mogłabyś kliknąć w linki w poście TUTAJ ? Dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń

Odpowiadam na wszystkie komentarze, więc jeśli masz chęć o coś zapytać, to zapraszam :)
Możesz śmiało zaproponować obserwację, lubię poznawać nowe blogi.