wtorek, 13 grudnia 2016

Hydrolat truskawkowy


Hej, hej!


Pisałam Wam już w TYM POŚCIE, że parę miesięcy temu przerzuciłam się na naturalną pielęgnację twarzy, co zaskutkowało między innymi zmianą toniku na hydrolat. Dzięki Mazidłom mogłam wybrać sobie dowolny produkt - po długim namyśle postawiłam na mało znaną rzecz, a mianowicie właśnie hydrolat truskawkowy.

Co mówi o nim producent?

Hydrolat został wyprodukowany ze świeżych owoców pochodzących z lokalnych upraw we Francji.

Dzięki specjalnej metodzie ekstrakcji w niskim ciśnieniu, uzyskana woda, stanowiąca podstawowy składnik komórek roślinnych, zawiera wszystkie cenne składniki aktywne oraz charakteryzuje się pięknym, świeżym zapachem truskawkowym. 

Hydrolat cechuje ponadto wysoka jakość i trwałość, kwasowe pH (bardzo przydatne w recepturowaniu), oraz stabilność mikrobiologiczna.

Truskawka to jeden z najsmaczniejszych i odżywczych owoców pory letniej. Jej pyszny, aromatyczny sok jest bogatym źródłem cukrów, witamin (witamina C, tiamina, ryboflawina), kwasu cytrynowego, polifenoli, beta-karotenu i minerałów (potas, wapń, magnez). 

Historia truskawki sięga czasów starożytnych Rzymian, a być może nawet i Greków. Do XV wieku uznawana była bardziej za roślinę ozdobną (ze względu na kwiaty), niż użytkową (ze względu na owoce). W wieku XVI uprawy truskawki rozwinęły się, a lekarze i aptekarze odkryli jej lecznicze działanie. Lecznicze znaczenie owoców truskawek zostało rozwinięte przez Chińczyków. Zgodnie ze starożytną, chińską medycyną zielarską, zjedzenie rano 8-10 truskawek leczy kaca (a to niespodzianka! Szkoda, że sylwester i karnawał są u nas akurat zimą, bo na pewno truskawki by się przydały ;) )

W kosmetyce wyciągi z truskawki stosowane są głównie ze względu na właściwości nawilżające, przeciwstarzeniowe i wygładzające skórę.

Resztę opisu oraz długą listę zalet hydrolatu możecie przeczytać TUTAJ.




Ja mam hydrolacik o objętości 150 ml, który kosztuje dokładnie 30,53 zł. Jest zamknięty w solidnej, butelce z ciemnego szkła. Jedynym mankamentem opakowania jest dozownik, a w zasadzie jego brak - mi osobiście niezbyt to przeszkadza, ale o tym później. Konsystencja jest oczywiście wodnista, a co do zapachu...mogłabym dużo o nim napisać :) Przypomina zapach bardzo dojrzałych truskawek, albo syropu, czy też kompotu z nich zrobionego - wiecie, te wszystkie magiczne truskawkowe przetwory. Tak mniej więcej bym go określiła. Jest całkiem przyjemny.

Od miesiąca używam go codziennie rano i wieczorem po myciu twarzy w celu przywrócenia skórze odpowiedniego pH. Bardzo polubiłam ten rytuał i już nie wyobrażam sobie dnia bez truskawki :) Po paru tygodniach faktycznie zauważam efekty - skóra jest bardziej elastyczna, nie ma tego efektu "ściągnięcia", który często się u mnie pojawiał.

Pomaga również w gojeniu się ran na skórze - pisząc "rany", mam na myśli tych wstrętnych "nieprzyjaciół" (niedopowiedzenie stulecia), którzy lubią nawiedzać moją twarz w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Truskawka troszkę pomaga w pozbyciu się ich, a przynajmniej w odgonieniu pozostałości :)

Według zapewnień procuenta, hydrolat ten ma za zadanie również spowolnić procesy starzenia skóry, a słyszałam, że o tym powinnyśmy myśleć już po 20-stce (ta starość!).

 
Hydrolat truskawkowy wciąż jest mało popularny - może ze względu na jego dostępność, a może oryginalność?  Ja polecam go Wam z czystym sumieniem, produkt na piąteczkę :)

2 komentarze:

  1. nie wiedziałam, że taki istnieje :D czuuję się zaciekawiona!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mnie kusisz :):) Uwielbiam hydrolaty, nie wiedziałam nawet, że istnieje truskawkowy ;)

    OdpowiedzUsuń

Odpowiadam na wszystkie komentarze, więc jeśli masz chęć o coś zapytać, to zapraszam :)
Możesz śmiało zaproponować obserwację, lubię poznawać nowe blogi.