czwartek, 24 września 2015

Ciąć czy sklejać?


Dzisiaj chciałabym napisać o problemie wielu włosomaniaczek, w tym i moim - o końcówkach. I koniecznie chciałabym też poznać ten temat od Waszej strony! :)

Moja armia w walce o życie końcówek.

Niemal nas wszystkich dotyczy temat rozdwojonych końcówek - w mniejszym lub większym stopniu.
Pamiętam jak kiedyś miałam włosy dosłownie nie porozdwajane, a porozpięciożane (raczej nie ma takiego słowa). Teraz moje końce raczej aż tak źle się nie mają, natomiast większość ma "białe kulki", mimo podcinania i zabezpieczania.

W każdym razie, poznałam kilka metod na zapobieganie takim sytuacjom.

Silikony - zawsze używam ich w odżywkach bez spłukiwania i serum, czasem dwa razy dziennie. Ostatnio kilka z Was podsunęło mi pomysł zmienienia mojego serum na mocniejsze i chyba nawet jutro wybiorę się po coś takiego.

Oleje - najczęściej używam ich pod silikony, tak jak na przykład balsam, o którym pisałam ostatnio. Mam zamiar też używać oleju z YR i czystego makadamia i sprawdzić, jak po nich ułożą się włosy.

Kremowanie - tego moje włosy nie lubią, nie wiem, jak to się dzieje, ale ZAWSZE mam tego kremu na nich za dużo. A Wy próbowałyście czegoś takiego?

Podcinanie - nie cierpię. O ile swoje nożyczki lubię bardzo (polecam je!) i samą czynność też, to niestety zawsze ciężko mi się za to zabrać...Tak mi ich szkoda, bo wciąż powinnam je obcinać. Ale to raczej opcja już dla mnie ostateczna - zawsze staram się przede wszystkim chronić włosy, zanim się rozdwoją, ale nie do końca mi to wychodzi.

I najważniejsze - pytanie do Was! :)
Planuję podciąć włosy i bardzo zależy mi na opiniach. Otóż najlepiej "schodzić" ze zniszczeń stopniowo, po 2-3 centymetry, czy ściąć więcej naraz? Wprawdzie przeraża mnie wizja obcinania ich o jakieś 10 cm (tak bardzo ostatnio urosły!), ale wydaje mi się, że w moim przypadku cięcie ich pomału mija się z celem - u mnie zniszczone końcówki są już gdzieś od połowy długości.
Z drugiej strony, kto chciałby obcinać naraz pół włosów

Niestety znowu zdjęcie z lampą.

Tak wyglądają teraz. Widać, jak bardzo odstają końcówki na całej długości, mimo że chwilę wcześniej były dokładnie uczesane. Widać też, gdzie są przerzedzone.

Jak myślicie? No i jakie są Wasze sposoby na końcówki? :)

10 komentarzy:

  1. Ja na początku rozważnego dbania o włosy ścięłam zniszczenia na raz ok 15 cm i nie żałuję tego, włosy odrosły i od lutego nie były obcinane bo nie było takiej potrzeby, wystarczyła odpowiednia pielęgnacja i końcówki się nie rozdwajały a jeśli były jakieś pojedyncze to sama je obcięłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na początku też obcięłam około tylu, ale jestem zła, bo w moim przypadku to się nie sprawdziło - wciąż się niszczą i wciąż powinnam tyle obcinać.

      Usuń
  2. a ja schodziłam stopniowo :D najpierw co 2 miesiące 1cm, teraz co 3 miesiące 1 cm. Trochę tego jeszcze zostało ale poprawa i tak jest ogroma :D a z resztą... gdybym miała na początku odciąć zniszczenia to musiałabym obciąć się na łyso - dosłownie... (jak masz ochotę zajrzyj na moim blogu do zakładki "moje włosy" i przeczytaj parę podpunktów co z nimi robiłam :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :D Tylko jak przejść później przez cały etap zapuszczania......
      Zajrzę koniecznie tam, wielkie dzięki :)

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest ścięcie całej zniszczonej/rozdwojonej części, ale też nie każdy potrafi się na to zdecydować. Jeśli chodzi o kiepskie końcówki to warto pamiętać o tym, żeby zabezpieczać serum końce codziennie, nosić włosy związane (żeby się nie ocierały o kurtki, szaliki, bluzy, pasek z torebki czy plecaka) oraz przyjrzeć się diecie. Gdzieś wyczytałam, że za niszczenie się końcówek może odpowiadać dieta uboga w białko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie piękne, ścinanie jest niezbędne w drodze do zdrowych włosów:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale wyglądają tak tylko na zdjęciu z lampą :D
      Ech, wiem...na dniach obcinam końcówki - przynajmniej 2 cm, myślę że to i tak sporo zmieni ;)

      Usuń
  5. Ja się nie mogę przemóc by ściąć za dużo, max co kiedykolwiek podcięłam od początków włosomaniactwa to 5 cm. A ja mam rzadsze wizualnie włosy niż ty, więc zniszczenia bardziej widać :P Twoje nie wyglądają źle na końcach, nie są przerzedzone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle mam wrażenie, że są, ale dobrze, że aż tak nie widać :)
      Ja na początku włosomaniactwa ścięłam bardzo dużo i dobrze zrobiłam, były bardzo, bardzo przerzedzone przez wypalanie ich prostownicą.

      Usuń

Odpowiadam na wszystkie komentarze, więc jeśli masz chęć o coś zapytać, to zapraszam :)
Możesz śmiało zaproponować obserwację, lubię poznawać nowe blogi.