Witam w kolejnej Niedzieli dla włosów :)
Tym razem postanowiłam zrobić "włosowy eksperyment" i umyć włosy mydłem - nie takim zwyczajnym, lecz prawdziwym marsylskim.
Zapraszam!
Mydło to pochodzi z Mydlarni u Franciszka. Jest baaardzo wydajne (swojego używam już 2,5 miesiąca, a na zdjęciach niżej widać, jak mało go zużyłam) i świetnie myje. Skóra wręcz "skrzypi" - określenie to na pewno rozumieją te dziewczyny, które bardzo dokładnie myją włosy :)
Czasem myję nim też twarz - nie ma ono oliwy z oliwek (w przeciwieństwie do tego mydła), więc od razu wiedziałam, że nie zrobi krzywdy mojej cerze.
Mydło zatem jest wspaniałe do mycia skóry. A jak poradziło sobie z włosami?
Niedzielę rozpoczęłam w sobotę wieczorem, nakładając na zwilżone włosy olej Oil Therapy (wersję z olejem makadamia). Około godzinę przed myciem zemulgowałam to maską Kallos Chocolate i nałożyłam ją też na skalp.
Prawdę mówiąc, nie wiedziałam jak zabrać się za mycie włosów mydłem, szczególnie że to konkretne jest bardzo duże i ciężko je pienić w rękach. Spieniłam je więc parę razy na gąbce i pianą umyłam skórę głowy i włosy.
Jako maskę nałożyłam 1 łyżkę Seri Natural Line with Argan Oil z 1 łyżką jogurtu naturalnego i 1 łyżką miodu.
Spłukałam włosy, zabezpieczyłam je silikonami(swoim standardowym zestawem).
Po podsuszeniu włosów suszarką okazało się, że gdzieś w środku długości są trochę sklejone...obwiniam za to za dużą ilość miodu.
Nie wyglądały za specjalnie.
Mam tylko jedno zdjęcie, bardzo słabe i robione na szybko:
Nie sądziłam, że aż tak widać mój nierówny kolor...
Całe to mycie przeprowadziłam wczoraj, a już dziś po pracy moje włosy wyglądały tragicznie...
Były bardzo przetłuszczone, jak nigdy wręcz. Obwiniam o to mydło - jednak nie umyło ich dostatecznie.
Przedłużyłam Niedzielę i umyłam je znowu - tym razem jak najprościej, używając tylko Yves Rocher Low ShamPoo (umyłam 3 razy, żeby były jak najczystsze) i maski Kallos Keratin nałożonej na 30 minut,
Jako że włosy po myciu wyjątkowo się pofalowały, postanowiłam zużyć resztkę kremu do loków Nivea Flexible Curls.
Efekt był taki:
Zdjęcie wygląda okropnie (chyba że to wina mojego laptopa), zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Normalnie nie widać tych dziwnych różnic w kolorze.
Na tym zdjęciu z kolei kolor wygląda idealnie, ale fale są bardzo liche. W rzeczywistości wyglądają jak coś pomiędzy pierwszym, a drugim zdjęciem.
Jak widać umieją już się falować, ale nadal jest w nich keratyna, która nie do końca im na to pozwala. A za dwa miesiące minie rok odkąd robiłam zabieg prostowania... Nigdy bym nie uwierzyła, że tyle czasu będzie się to trzymać.
Pozdrawiam i do napisania :)
Za drugim razem efekt o wiele lepszy! :) Za pierwszym podejrzewam, że za dużo władowałaś nawilżenia i otoczenie zabrało wodę z włosów :D
OdpowiedzUsuńA co do mnie - do talii brakuje mi sporo :( na zdjęciach włosy wydają się trochę dłuższe niż są w rzeczywistości :).
Serum Elseve którego używam jest GENIALNE! :) Mam go ponad 2 miesiące a ubyło dosłownie może 1cm, do tego dociąża, zmiękcza włosy i bardzo ładnie pachnie :). W promocji w rossmannie można kupić je za ok. 21 zł. Normalnie kosztuje w granicach 30 zł. Nie żałuję żadnego wydanego na nie grosza, jest warte swoje ceny :).
Możliwe, chociaż w moim założeniu ta maska miała dać im emolienty, sporo tam tego jest :)
UsuńTeż zapuszczam włosy do talii ;) Mi brakuje jeszcze baaardzo dużo, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, jak często muszę je podcinać...
I dzięki za odpowiedź o serum, właśnie czegoś takiego szukam! :)
Pokręcone wyglądają lepiej :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem pokręcone wyglądają jak jakieś strąki, ale da się je jeszcze na tyle ogarnąć, żeby były w miarę proste. Później zostaną mi już niestety te dziwne fale - ale jest nadzieja, że nauczę się je lepiej stylizować.
UsuńJakoś nie mam przekonania do mydeł, szczególnie na twarzy, nawet jeśli są do tego przeznaczone i super aseptyczne itp. :D W końcu to zasadowa substancja. Próbowałam mydła laurowego z mydlarni na twarzy i nigdy więcej :/
OdpowiedzUsuńJa miałam z kolei stamtąd takie na trądzik...Recenzję pisałam tutaj: http://brilliant--brunette.blogspot.com/2015/09/recenzja-myda-wardi-shan-do-pielegnacji.html. Bardzo nie byłam z niego zadowolona i żałuję wydanych pieniędzy - miałabym za to co najmniej trzy Kallosy :D
UsuńPokręcone są świetne, żadne strąki! :)
OdpowiedzUsuńDzięki, ale zdecydowanie daleko mi do świetnych ;) dążę do długich i bardziej kręconych. Jak na razie to jest to typowy stan przejściowy :)
UsuńFalowańce są naprawdę świetne. Bardzo ładnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;)
UsuńAle różnica! raz proste, raz falowane. Włosy są zmienne pewnie tak jak ich właścicielki ;)
OdpowiedzUsuńU mnie to zależy od tego, czy użyję silikonów + będę czesać włosy na mokro, czy też zrezygnuję z silikonów i wcale nie uczeszę ;) Póki co, bardziej podobają mi się proste(ale takie naprawdę proste, jak wtedy, gdy uda mi się je ładnie ułożyć). ;)
UsuńPiękne kręciołki :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńOstatnio właśnie zastanawiałam się czy wziąć Kallosa bananowego czy czekoladowego.. :)
OdpowiedzUsuńNie myłam nigdy włosów mydłem i nie wiem czy się odważę, u Ciebie rzeczywiście nie ma porównania między zdjęciem po pierwszych "zabiegach", a dwoma kolejnymi :)
Jeśli masz włosy choć trochę podobne do moich, na pewno będziesz zadowolona z wersji Chocolate :) Co do Banana to niestety jeszcze nie próbowałam, ale polecam wyniki ankiety Kallosowej u Anwen - przy pomocy informacji stamtąd mam zamiar kupić kolejnego Kallosa :)
UsuńA co do efektu na pierwszym zdjęciu..nie pomyślałaś, ze to może być sprawka humektantów, a nie mydła? :) tak to trochę wygląda ;)
OdpowiedzUsuńTak, to z pewnością humektanty - a z mydła nie byłam zadowolona dlatego, że po niecałych 24h miałam baaardzo przetłuszczone włosy u nasady, a nie dlatego, że puch(bo to na pewno nie od tego ;) )
UsuńPozdrawiam :)