piątek, 11 września 2015

MOJA włosowa historia :) UWAGA: drastyczne zdjęcia


Dzisiaj pokażę Wam, jak wyglądały moje włosy przed rozpoczęciem sensownej pielęgnacji. Zapraszam, ale uprzedzam, że niektóre widoki mogą przerazić.

2001

Jako dziecko miałam gładkie i gęste włosy, zawsze ładnie brązowe. Tylko raz miałam je bardzo długie (przed komunią), bo niestety moja rodzina się na mnie uwzięła i cały czas miałam je obcinane "na pieczarkę" (obrzydlistwo, ale wtedy było mi zupełnie wszystko jedno, jak wyglądam).



Gdy byłam już starsza, włączyły mi się kompleksy - moje włosy trochę się zmieniły, odkryłam, że po wyschnięciu i nieuczesaniu ich, całkiem nieźle się falują. Wolałam je jednak prostować, uważałam, że są okropne.



Około 2 gimnazjum moje włosy bardzo, bardzo mi się nie podobały, zaczęłam je dzień w dzień prostować. Prostownicę niby miałam dobrą, czegoś tam nawet używałam do ochrony przed temperaturą, ale ogólna pielęgnacja była okropna. Chodzenie spać z mokrymi włosami, używanie byle czego...Do dzisiaj za to płacę. 
Pod koniec gimnazjum moje włosy wyglądały tak:


Zdjęcie słabe, ale niestety tylko takie znalazłam. Widać w jak potwornym stanie są końcówki.



Między 1 a 2 klasą liceum postanowiłam je pocieniować warstwami - wtedy efekt mi się podobał ale teraz widzę, jak okropnie to wyglądało. Włosy spalone ciągłym prostowaniem, wykruszone, w dodatku nieumiejętnie ścięte.
Po 2 liceum postanowiłam coś zrobić i zdecydowałam się na keratynowe prostowanie. Spodziewałam się spektakularnych efektów, a jak było?

UWAGA

To zdjęcie zrobione tuż przed prostowaniem.


Szczerze, to są to najbrzydsze włosy jakie kiedykolwiek widziałam. Przesuszone, spalone, pokruszone.
Na swoją obronę mam tylko tyle, że były one umyte mocno oczyszczającym szamponem, specjalnie do zabiegu, po czym wysuszone i dopiero rozczesane(świeżo zakupionym Tangle Teezerem). Normalnie nie wyglądały aż tak źle.

Po pierwszym umyciu wyglądały tak:


Ta brzydka fala cały czas się na nich trzymała...Więc co zrobiłam? Tak, dalej je prostowałam. Tylko najpierw obcięłam je do ramion.
Tak robiłam przez parę miesięcy, aż drugi raz wykonałam ten zabieg. Było to w listopadzie ubiegłego roku. Wreszcie zaczęły być zupełnie proste.


Nie suszone suszarką ani nie prostowane. Tylko grzywka się falowała. 
I wtedy właśnie zaczęłam wreszcie o nie dbać. Zaczęłam od blogu Aliny Rose, później Anwen, później wszystkiego, co znalazłam w internecie. Myślę że głownie pomogło mi olejowanie.

Moje włosy nadal się nie falują, a chciałabym wyhodować sobie długie, piękne falo-loki, jakie miałam kiedyś - z tym że gęstsze i piękniejsze.

Wiem, że jeszcze bardzo długa droga przede mną.

Dla zestawienia - zdjęcie najokropniejsze oraz moje najnowsze, z ostatniej NdW.



Korzystając z okazji, bardzo chciała chciałabym poprosić Was pomoc - co mogłabym zrobić, aby wyglądały one teraz jeszcze lepiej? Znajduję rozdwojone końcówki na całej długości włosów, przez co niestety wcale nie widać przyrostu, a bardzo zależy mi na długich włosach. Czy to może mieć związek z anemią? Co mogę dla nich zrobić jeszcze, oprócz leczenia?
Jeśli macie jakiekolwiek pomysły, to piszcie.

26 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. podcinanie i jeszcze raz podcinanie :D sama mam na długości wiele zniszczonych końcówek ale nie oszukujmy się - jeśli chciałabym się ich pozbyć od razu musiałabym ściąć się na chłopa ;). Podcinam włosy systematycznie co 2,3 miesiace parę cm i schodzę ze zniszczeń. Przełomem w mojej pielęgnacji było na pewno zrezygnowanie z drogeryjnych kosmetyków i zamienienie ich na naturalne - różnica jest ogromna!! Dodatkowo bardzo polecam Ci olej z awokado lub makadamia. Ppmyśl nad jakimś postem, w którym opiszesz jakich zasad trzymasz się dbajac o włosy :). Wtedy będzie o wiele łatwiej znaleźć dobre rady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je podcinam cały czas! :) Praktycznie nie zapuszczam(mimo że zapuszczam), tylko tnę... A makadamia u mnie niestety nie działa, a przynajmniej nie widziałam żadnych efektów, już lepsze mam po mieszance olejów z Yves Rocher. A o awokado pomyślę na pewno, ma dużo witamin więc myślę że byłoby lepiej :)
      Co do postu, o którym mówisz, to mam już taki: http://brilliant--brunette.blogspot.com/2015/09/pielegnacja-wosow-wrzesien.html. Wystarczy zerknąć na zdjęcia, żeby widzieć, czego używam, nie trzeba tego wszystkiego czytać ;) Zapraszam tam :) :)
      W każdym razie dzięki za radę, chciałam ostatnio ich nie podcinać, ale może naprawdę tak byłoby lepiej. Mam swoje nożyczki, więc żadna fryzjerka nie zrobi mi krzywdy, obcinając za dużo :)

      Usuń
  4. Pisze po raz trzeci ten komentarz bo coś nie jest ok z jego dodaniem a raz się usunął. Przeczytałam Twoją prośbę u mnie i historię. Na początek zetnij zniszczone końce bez tego nie ma zapuszczania. Stosuj oleje jak najczęściej i chociaż na 2-3godz. Mycie łagodnymi szamponami i odżywianie za każdym myciem maskami i odżywkami najlepiej dla włosów wysokoporowatych bo takie raczej masz. Musisz używać silikonowych ser na końce aby się nie kruszyły ani łamały. Jeśli chodzi o anemie ma ona duży wpływ na stan włosów. Brak żelaza w organizmie bardzo osłabia włosy przez co mogą wypadać. Sama mam często ten problem i musisz postarać się wyjść z anemii i nie wracać do niej i uwierz da się. Na porost to wcierki i suplementy, mogę Ci polecić Vitapil, który sama stosuję jest to suplement na poprawę stanu włosów wypadanie i przyrost a dodatkowo zawiera żelazo. Możesz zacząć używać półproduktów one dalą nieraz lepsze efekt niż kupne kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, ścinam od roku te nieszczęsne końce, cały czas :) Ale wiem że to ważna rada i trzeba zawsze o tym pamiętać.
      Oleje stosuje przed każdym myciem, najczęściej na całą noc(pisałam o tym tutaj: http://brilliant--brunette.blogspot.com/2015/09/pielegnacja-wosow-wrzesien.html), ale może to kwestia tego, że są słabe? Myślisz że powinnam wypróbować jakieś lepszej jakości? Masz może jakieś konkrety do polecenia? :)
      Co do szamponów i odżywek/masek, też się do tego stosuję. Silikony na końce - jak najbardziej, nawet 2-3 razy dziennie.
      Z suplementów próbowałam kilku różnych, ale chyba skuszę się na ten wspomniany przez Ciebie.
      I mam pytanie - jak wyszłaś z anemii? Bardziej dietą, czy suplementami? A może jedno i drugie?
      Co do półproduktów, to właśnie mam zamiar zamówić. Muszę się jeszcze zastanowić, od czego zacząć - pewnie proteiny i coś typowo nawilżającego.
      Pozdrawiam, dziękuję i czekam na odpowiedź na pytania :)

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o anemie to przede wszystkim odpowiednia dieta bogata w składniki z dużą zawartością żelaza tu masz taki fajny spis http://bogate-w-zelazo.blogspot.com/ dodatkowo możesz jakieś tabletki chodź ja wolę takie musujace np Plusssz multiwitamina żelazo to 24 tabletki za 10 zł. Natomiast półprodukty na pewno znajdziesz w kuchni np. jajko, miód, jogurt, cytryna. Rzuciłam okiem na wpis o wrześniowej pielęgnacji i produkty których używasz wydają mi się ok. Jeśli chodzi o oleje to może wypróbuj lniany. Może jakieś mocniejsze serum na końcówki wypróbuj np. Mythic Oil każdy go chwali. Sama także obcinam pojedyncze rozdwojenia. A jeszcze pytanie jak twoja skóra głowy się ma?

      Usuń
    3. Dzięki, nie miałam pojęcia, że jest gdzieś blog z takim spisem ;) a na różnych stronach piszą różne rzeczy na temat tego, co ma żelazo, a co nie, z czego się wchłania, a z czego nie, no i sukcesywnie próbuję...
      Biorę dodatkowo tabletki z żelazem, ale nie wiem czy to jest to.
      Co do półproduktów - jajka kiedyś używałam, razem z naftą, i było fajnie :) Muszę do tego powrócić. Miodu ostatnio używam dosyć często i dobrze u mnie się sprawdza. A cytryna - do czego jej używać? Do płukanki?
      Właśnie dziś czytałam o oleju lnianym :) Mam zamiar znaleźć dobry i wypróbować. O serum też już jedna blogerka mi tu pisała, że Marion może być za słaby i wezmę pod uwagę kupienie czegoś mocniejszego.
      U mnie z pojedynczymi rozdwojeniami jest na tyle ciężko, że w zasadzie nie ma POJEDYNCZYCH. Są niemal wszystkie rozdwojone, tylko ta najdłuższa warstwa nie jest. Więc jest ciężko, ale też sama je czasem podcinam(oczywiście nie daję rady ze wszystkimi).
      Moja skóra głowy jest raczej sucha, dlatego teraz, gdy stosuję wcierkę z alkoholem, zawsze przed myciem nakładam na nią nawilżającą maskę/krem/jakiś dobry olej/żel lniany na około godzinę, żeby było ok, i wszystko jest w porządku. O skórze głowy, chociaż nie bezpośrednio, mogę powiedzieć też, że wydaje mi się, że widzę u siebie spore prześwity. Aż ciężko mi dopuścić to do świadomości, bo nie wiem co zrobię, gdy się okaże, że to prawda. Może czas wrócić do kozieradki? Dobrze działała u mnie na porost nowych włosów. Używałaś kiedyś?

      Usuń
    4. A, no i u mnie niestety odpada wiele z tych produktów z listy, które mają chyba najwięcej żelaza, bo jestem wegetarianką.

      Usuń
  5. Cytryna jak najbardziej do płukanki zakwaszającej, która domknie łuski włosa. Skoro masz suchą skórę głowy to też może być przyczyna nie najlepszego stanu włosów, musisz ją nawilżać i len jest dobry ja stosuję często płukanki z niego. Może wypróbuj żel Cerkogel ten niebieski do nawilżania bo fajnie się sprawdza. Jeśli chodzi o wcierki to może odstaw na jakiś czas aby głowa odpoczęła i się zregenerowała albo używaj bez alkoholu. A wypadaja Ci włosy bo nic o tym nie pisałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do płukanki zakwaszającej używam octu jabłkowego i fajnie się sprawdza, cytryny też spróbuję.
      Ostatnio nie widziałam żeby wypadały bardziej, ale szczerze mówiąc to wypadają bardziej niż kiedyś, tylko pewnie się do tego przyzwyczaiłam. W każdym razie nic się nie nasila ostatnio.
      + do komentarza niżej: dziś miałam wstawić ten widżet, zaraz to zrobię ;)

      Usuń
    2. Ocet tez jest fajny a lepsze z dodatkiem kropelki oleju. Bardziej to znaczy ile? Nieraz jest tak, że włosy są zmęczone zbyt wieloma kosmetykami które na nie nakładamy i się buntują, może dasz mi tydzień czy dwa takiej wolność tz. szampon+ maska+ serum i tyle żadnych wcierek czy innych rzeczy, u mnie nieraz taka minimalna pielęgnacja dawała fajne efekty. Fajnie zaraz zaobserwuję i oczywiście zapraszam do siebie :)

      Usuń
    3. Co do kozieradki to używałam ale za krótko by ocenić działanie :)

      Usuń
    4. U mnie minimalizm bardzo się nie sprawdza - zaraz włosy są maksymalnie szorstkie i suche, do tego oklapnięte u nasady. A wcierka - pierwszy raz używam jakiejś z alkoholem, więc wypadanie nie od tego.
      Więcej, to znaczy że od paru miesięcy wypada mi półtorej do dwóch razy więcej włosów niż dawniej. Piję drożdże, skrzypokrzywę, zawsze coś wcieram (z przerwami), używam łagodnych szamponów... więc winna może być tylko anemia. Tak myślę.

      Usuń
    5. To teraz wszystko zależy od Ciebie czy uda Ci się wyjść z anemi, życzę powodzenia :)

      Usuń
    6. Bardzo dziękuję za miłe słowa i na pewno uda mi się wyjść, nie ma innej opcji :)

      Usuń
  6. Szkoda że nie ma gadżetu obserwacji bloga, byłą bym na bieżąco co i jak u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro jesteś wegetarianką powinnaś szczególnie zadbać o poziom żelaza! Przepraszam, ale zawsze mnie dziwi, że niektórzy tą dietą robią sobie krzywdę.Trzeba się zdrowo wysilić, aby dostarczyć potrzebnych składników, ale włosy się odwdzięczą ;)
    Myślę, że wszystko zostało już wcześniej napisane, teraz trzeba czekać, aż wytnie się rozdwojone końce raz na zawsze. Ja też mam z nimi problem na długości i mam zamiar robić dokładnie to samo :)
    Powodzenia w walce z anemią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że bardzo się wysilam i całymi latami nie miałam z tym problemów, dopiero ostatnio zaczęło coś szwankować.
      Dzięki i powodzenia w walce z rozdwojonymi końcami :D

      Usuń
  8. zmiana jest porażająca na plus!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do porażającej zmiany brakuje mi jeszcze co najmniej roku :)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Też gdy na to patrzę, widzę dużą zmianę, ale wciąż jednak nie cierpię swoich włosów.

      Usuń
  10. Rzeczywiście zdjęcie trochę drastyczne, zupełnie jak moje po użyciu maski Alterry ;) Oczywiście widać zmianę, ale rozumiem, że nie jesteś jeszcze usatysfakcjonowana. Mam to samo. W ogóle dostrzegam podobieństwo naszych włosów ;) Wiele razy myślałam o zabiegu keratynowym, ale niestety to nie na moje możliwości finansowe, a jak już mam potrzebną sumę, to ciężko mi ją przeznaczyć na włosy, zawsze jest coś potrzebniejszego. Oby w końcu Twoje włosy stały się takie do jakich dążysz ;) Mi ze swojej strony ciężko coś doradzić, bo nie mam dużego doświadczenia, ale mogę napisać, że u mnie świetnie sprawdza się Kallos Algae i ostatnio Mrs.Potters ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maski Alterry? Jeju, która ciebie aż tak skrzywdziła? :D
      Z zabiegiem keratynowym u mnie to było tak, że kupiłam potrzebne produkty przez internet i zrobiła mi go siostra, więc wyszło gdzieś o połowę taniej, a keratyny starczyło też na drugi zabieg i pewnie na trzeci, jakbym się postarała, bo jeszcze trochę jest ;) Tak że nie trzeba robić tego dużym kosztem - trzeba tylko znaleźć kogoś, kto ma dużo czasu i dużo cierpliwości.
      Wypróbuję te kosmetyki w takim razie :) Dzięki wielkie, ale nadal nie wierzę, że nasze włosy są podobne - twoje na zdjęciach wyglądają na sto razy ładniejsze :)

      Usuń
    2. Zobacz to: http://pamietnikchudzielca.blogspot.com/2015/02/dzien-dla-wosow-peeling-cukrowy-i-maska.html
      W sumie to zastanawiałam się nad zrobieniem zabiegu w domu, ale zawsze ktoś mnie skutecznie do tego zniechęcał. Liczę, że obejdzie się bez tego.
      Moje sto razy ładniejsze? Bez przesady ;) Różnie to z nimi bywa.

      Usuń

Odpowiadam na wszystkie komentarze, więc jeśli masz chęć o coś zapytać, to zapraszam :)
Możesz śmiało zaproponować obserwację, lubię poznawać nowe blogi.