niedziela, 20 września 2015

Niedziela dla włosów #3: kosmetyki firmy Lecher

Witam w kolejnej Niedzieli dla włosów!
Dzisiaj postanowiłam zrobić eksperyment i użyć kosmetyków, o których w zasadzie nigdy nie słyszałam ani nie czytałam. 
Zapraszam!


Na noc naolejowałam włosy swoim ulubionym olejem(a właściwie mieszanką olejów) z Yves Rocher, rano zemulgowałam go odżywką Timotei Precious Oils. Nałożyłam ją też po to, aby odrobinę ochroniła mi długość włosów od szamponu z SLS.



Jak widać, kosmetyki których użyłam, są firmy Lecher. Nigdy nic od nich nie używałam, a próbki dostałam w sklepie fryzjerskim, który odkryłam w swojej rodzinnej miejscowości. Po dosyć długiej rozmowie z panem sprzedawcą na temat włosów (chociaż on o wielu rzeczach nie do końca miał pojęcie) otrzymałam właśnie te próbki i chciałam je dziś wypróbować.

Opis i skład szamponu widoczne na zdjęciu:


Starczyło mi go na moje standardowe podwójne mycie.
Nie spodziewałam się czegoś super po tym szamponie, a tylko tego, że dobrze umyje włosy. Można powiedzieć, że się spisał, ale jednak wolę swoje. Całkiem ładnie pachnie.

Tutaj skład maski:


Maski spokojnie starczyło na pokrycie całych włosów, zatem jest wydajna. Również bardzo ładnie pachnie i ma nie najgorszy skład.
Nałożyłam ją na włosy na około pół godziny, spłukałam.


Po zupełnym wyschnięciu, włosy wyglądały tak:



Zdjęcia robione w świetle dziennym.

Jak widać, szału nie ma. Dosyć brzydko wyglądają, mimo tego, że teoretycznie moje włosy powinny polubić tę maskę. Następnym razem wypróbuję ją wymieszaną z czymś, dzisiaj chciałam sprawdzić, jak działa czysta. Za tydzień będzie lepiej ;)

A jak Wam minęła niedziela? Czy któraś z Was używała kosmetyków z Lecher?




EDIT: Zdjęcie wieczorem. Jest z lampą, ale widać, że już sporo lepiej :)




17 komentarzy:

  1. Włosy nie wyglądają źle. :) Pierwszy raz słyszę o tych kosmetykach. Maska ma rzeczywiście interesujący skład: masło Shea, olej makadamia i silikony. Będzie świetna na sezon szalikowo-czapkowy. Może średni efekt wizualny to wina masła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja nie mogłam patrzeć na te zdjęcia :D Jutro na pewno będą wyglądać lepiej.
      Być może to jego wina - dobrze że podsunęłaś mi myśl, że to może być to, bo już chciałam wypróbować balsam z masłem Shea jako odżywkę(trochę bałam się spłukiwania), ale w takim razie pozostanę przy nim tylko na końcówki :)

      Usuń
    2. Na pewno będą jutro lepiej wyglądały. :)
      Masło Shea jest z tej samej grupy co olej kokosowy. Więc skoro kokos się nie sprawdza to prawdopodobne (ale nie obowiązkowe), że masło Shea też.

      Usuń
  2. Nie znam tych kosmetyków, u mnie na głowie tym razem wylądowała glinka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie zajrzę! Ja mam szampon z glinką Beloun (tylko glinka + woda, aż nie wierzę, ale to prawdziwy jego skład) i jest fajny :) Sprawdzę później, jaka glinka była u ciebie :)

      Usuń
  3. Szkoda, a olejek mnie kusi;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Olejek z Yves Rocher bardzo lubię :) a tamtych kosmetyków w ogóle nie kojarzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie jak ja ;) olej ulubiony, a, jak widać, kosmetyki średnio się sprawdziły. Ale może to tylko seria Look Smooth? Nie znam innych, więc się nie wypowiem :)

      Usuń
  5. odżywkę timotei nawet lubię:) a reszty nie miałam nigdy okazji przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skład maski nie najgorszy, lecz widać nie dane jest jej zdobyć sławę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może przy dłuższym stosowaniu byłaby lepsza :)

      Usuń
  7. nie testowałam żadnego z tych kosmetyków jeszcze ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz próbować i któryś się sprawdzi lepiej niż te u mnie, koniecznie napisz ;)

      Usuń

Odpowiadam na wszystkie komentarze, więc jeśli masz chęć o coś zapytać, to zapraszam :)
Możesz śmiało zaproponować obserwację, lubię poznawać nowe blogi.